Tegoroczny maj był dość kiepski, jeśli chodzi o drapieżniki z mojego ulubionego jeziora. Kilka wypraw skończyło się złowieniem jednego czy dwóch szczupaków i kilku okoni. Jak na potencjał tego zbiornika było to dość kiepsko. Złą passe na naszym Eldorado przełamał w końcu mój tata, kiedy to na początku czerwca złowił szczupaka 95 cm. Kilka dni później zaczął łowić przyzwoite okonie, również te powyżej 40 cm. Decyzja była prosta: czerwcowy weekend spędzam łowiąc okonie.
Okonie żerowały znakomicie. Przeważnie łowiliśmy z ojcem sztuki ok. 35 cm. Jednak najbardziej cieszyły nas garbusy powyżej 40 cm. Niestety znaczna większość okoni podczas holu się spinała. Rekordem było 7 spadów grubych okoni w ciągu jednego wieczoru. Niestety nie mogliśmy zbytnio zmodyfikować naszych zestawów, gdyż okonie łowiliśmy na skraju roślinności zanurzonej i zbyt długi hol kończył się wpłynięciem ryby w zielsko. Dlatego też oboje mieliśmy założone plecionki, które cięły łodygi moczarki jak kosa. Ale i to nie zwiększyło naszej skuteczności. Złotym środkiem na nasz problem okozał się zwykły wyczynowy podbierak na 3 metrowej sztycy. Dzięki niemu w ostatnie dwa dni łowienie nie straciliśmy ani jednej ryby.
Dobra passa trwała praktycznie do końca długiego czerwcowego weekendu. Potem przyszło załamanie pogody i super łowy się skończyły. Tak czy inaczej złowiliśmy tyle wielkich okoni w ciągu kilku dni, co do tej pory przez kilka lat. Po raz kolejny nasze wspaniałe jezioro pokazało nam, jak może być hojne.
STRONA
GŁÓWNA => RELACJE
Z WYPRAW
|